poniedziałek, 25 lipca 2016

MOONDANCE - Rozdział II - część 4.



            Zbliżała się północ, a ja nadal leżałam na łóżku i z zachwytem słuchałam opowieści Hope o magicznym świecie. Zapoznawała mnie z podstawowymi ziołami, które rosły w Moonlight Falls. Mówiła, które łączyć, w jaki sposób i jak parzyć z nich napoje lecznicze. Chłonęłam wiedzę z wielkim zainteresowaniem i zapałem. Przyjaciółka obiecała mi, że będę mogła spróbować u niej stworzyć swój pierwszy w życiu napar. Nie mogłam się doczekać tej chwili, to wszystko było takie ekscytujące.
            Obudziłyśmy się koło południa. Na śniadanie zrobiłyśmy sobie naleśniki z syropem klonowym. Po zaspokojeniu burczących żołądków, ubrałyśmy się ciepło i Hope zabrała mnie w nasze tajemne miejsce na spotkanie ze swoją kuzynką, Crystal. Wiedziała ona więcej o runach niż moja przyjaciółka.
            Dzień był pochmurny, wiał chłodny wiatr. Zanosiło się na deszcz. Przez kwadrans marszu nie spotkałyśmy żywej duszy.
            Crystal już na nas czekała, siedząc na kamieniu. Była wysoką blondynką o błękitnych oczach. Bardzo przypominała z wyglądu Hope.
- Kuzynko! – wykrzyknęła na nasz widok i podbiegła przytulić Hope. – A ty to pewnie Erica – objęła mnie. – Wiele na twój temat słyszałam.
- Cieszę się – odpowiedziałam lekko zakłopotana.
- Widziałam twój sztylet. Jak już zapewne wiesz znajdują się na nim starożytne runy wojenne i obronne. Moi przodkowie byli patronami runów, rodzina Hope od zawsze zajmowała się zielarstwem, dlatego tak niewiele wie na ich temat. Słyszałam, że masz ten nóż od swojej babci, ale nie masz pojęcia jak on się u niej znalazł. Prawda? – szczebiotała Crystal.
- Tak, nikt u mnie w rodzinie nie miał magicznych mocy. – odpowiedziałam.
- W takim razie musimy dokładnie zbadać pochodzenie sztyletu. Patroni posiadali takie noże, gdyż była to oznaka ich profesji. Każdy sabat miał indywidualny kształt ostrza, wzór rozmieszczenia runów. Przywiozłam ze sobą odpowiednie księgi, musimy przestudiować każdą.
- Nie rozumiem, nawet jeśli dowiemy się skąd pochodzi nóż, to jak pomoże to dowiedzieć się jakim cudem znalazł się u mojej babci w domu? – zapytałam.
- To bardzo proste. Jeśli się okaże, że należał do sabatu z daleka, oznacza to, że twoja babcia otrzymała go przypadkiem jako prezent lub kupiła gdzieś na targach staroci, tym bardziej, jeśli nigdy nie była w tych regionach.
- A jeśli z okolic…?
- Wtedy możemy przypuszczać, że miała ona związek z magią.
- Chwila, ale nawet jeśli należał do tutejszego sabatu, to ktoś mógł go sprzedać mojej babci na jakimś targu lub w antykwariacie. – zaoponowałam. Spojrzałam na Hope szukając poparcia dla moich racji.
- Erica dobrze mówi. Bardzo często magiczne przedmioty wpadają w ręce ludzi, w ogóle nieświadomych tego. – przyznała przyjaciółka.
            Crystal na chwile zamilkła, widać było, że nad czymś się zastanawia. Nie wiem dlaczego tak usilnie próbowałam sobie wmówić, że babcia nie miała nic wspólnego z magią. Przecież jeszcze wczoraj sama mówiłam Hope, że zazdroszczę jej mocy. W końcu Crystal spojrzała na mnie, lecz tym razem jej wzrok był bardzo poważny.
- Czy w domu twojej babci widziałaś jakieś dziwne rzeczy? – zapytała.
- To znaczy jakie? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Czarownice, oprócz starych ksiąg, trzymają w domu różne zioła, kamienie, kryształy. Bardzo często też zbierają figurki przedstawiające Hekate, które można kupić w wielu sklepach z pamiątkami lub z ozdobami do domu. Ludzie nawet nie wiedzą co sprzedają – przy tych słowach prychnęła niczym kot i pokręciła głową.
            Zaczęłam próbować przypomnieć sobie mieszkanie babci, takie jakie zapamiętałam z dzieciństwa. Po skończeniu 12 lat przestałam ją odwiedzać. Teraz bardzo tego żałowałam.
- Erica? – wyrwała mnie z zadumy Hope.
- Babcia od zawsze nalegała bym uczyła się łaciny. Było to dla niej niezwykle ważne, więc rodzice zapisali mnie na zajęcia tuż po moich 6 urodzinach.
- Jak ci szła nauka? – spytała Crystal.
- Bardzo dobrze. – odpowiedziałam.
- Mhm, mów dalej – zachęciła dziewczyna.
- W mieszkaniu babcia miała pokój, do którego nie pozwalała mi wchodzić. Zawsze mi mówiła, że przyjdzie na to odpowiedni czas. Parę razy udało mi się do niego zajrzeć przez uchylone drzwi. Regały uginały się od starych ksiąg. Pamiętam też, że w kuchni, w takich ładnych słoiczkach, babcia trzymała przyprawy. Przynajmniej ona tak to nazywała, lecz nigdy ich podczas gotowania nie użyła. Czasem brała te słoiczki i szła do tego tajemniczego pokoju. Robiła to najczęściej wieczorami, kiedy myślała, że już śpię.
- Zdajesz sobie sprawę jak to wygląda? – zapytały mnie wspólnie.
- Moja babcia była czarownicą?
- Bardzo możliwe. – szepnęła Hope.
- To niemożliwe – z wrażenia usiadłam.
            Moja babcia wiedźmą? Dlaczego nic mi nie powiedziała? Czy rodzice wiedzieli? Na usta cisnęło mi się mnóstwo pytań.
            Zawiał zimny wiatr, opatuliłam się szczelniej kurtką.
- Proponuje pójść do nas i zacząć przeglądać księgi. Im szybciej zaczniemy, tym lepiej – odezwała się cicho Crystal. – Wszystko w porządku Erica?
- Tak, tylko… Nie mogę w to uwierzyć. Boli mnie fakt, że… babcia nic mi nie powiedziała.
- Posłuchaj – Crystal przytuliła mnie. – To jeszcze nic pewnego.
- Sama dobrze wiesz jak to wszystko wygląda. Księgi, zioła, zamknięty na klucz pokój.
- Tak, u mnie w domu jest tak samo…
- Zastanawiam się czy moi rodzice coś na ten temat wiedzą.
- Nie pytaj ich, póki nie będziemy mieć podstaw – powiedziała Hope.
- Skoro babcia była czarownicą, to czy moja mama też nie powinna nią być? – zapytałam.
            Dziewczyny zatkało. Spojrzały po sobie zdziwione.
- Tak… - odpowiedziała mi Crystal.
            Zerwałam się z miejsca jak poparzona. Łzy cisnęły mi się do oczu. Biegłam do domu ile sił, brakowało mi już tchu. Słyszałam jak dziewczyny biegną tuż za mną, wołały mnie, lecz ja nie zwracałam na nie uwagi.
            Do domu wpadłam jak burza. Lisa i Thomas siedzieli w fotelach przy kominku i czytali książki, ale kiedy trzasnęłam drzwiami odwrócili się zaskoczeni w moją stronę. Gorące łzy płynęły po moich zmarzniętych policzkach.
- Musimy porozmawiać. Czy wy naprawdę jesteście moimi rodzicami? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz