Zbliżała
się północ, a ja nadal leżałam na łóżku i z zachwytem słuchałam opowieści Hope
o magicznym świecie. Zapoznawała mnie z podstawowymi ziołami, które rosły w
Moonlight Falls. Mówiła, które łączyć, w jaki sposób i jak parzyć z nich napoje
lecznicze. Chłonęłam wiedzę z wielkim zainteresowaniem i zapałem. Przyjaciółka
obiecała mi, że będę mogła spróbować u niej stworzyć swój pierwszy w życiu
napar. Nie mogłam się doczekać tej chwili, to wszystko było takie ekscytujące.
Obudziłyśmy
się koło południa. Na śniadanie zrobiłyśmy sobie naleśniki z syropem klonowym.
Po zaspokojeniu burczących żołądków, ubrałyśmy się ciepło i Hope zabrała mnie w
nasze tajemne miejsce na spotkanie ze swoją kuzynką, Crystal. Wiedziała ona
więcej o runach niż moja przyjaciółka.
Dzień
był pochmurny, wiał chłodny wiatr. Zanosiło się na deszcz. Przez kwadrans
marszu nie spotkałyśmy żywej duszy.
Crystal
już na nas czekała, siedząc na kamieniu. Była wysoką blondynką o błękitnych
oczach. Bardzo przypominała z wyglądu Hope.
- Kuzynko! – wykrzyknęła na nasz widok i podbiegła
przytulić Hope. – A ty to pewnie Erica – objęła mnie. – Wiele na twój temat
słyszałam.
- Cieszę się – odpowiedziałam lekko zakłopotana.
- Widziałam twój sztylet. Jak już zapewne wiesz
znajdują się na nim starożytne runy wojenne i obronne. Moi przodkowie byli
patronami runów, rodzina Hope od zawsze zajmowała się zielarstwem, dlatego tak
niewiele wie na ich temat. Słyszałam, że masz ten nóż od swojej babci, ale nie
masz pojęcia jak on się u niej znalazł. Prawda? – szczebiotała Crystal.
- Tak, nikt u mnie w rodzinie nie miał magicznych
mocy. – odpowiedziałam.
- W takim razie musimy dokładnie zbadać pochodzenie
sztyletu. Patroni posiadali takie noże, gdyż była to oznaka ich profesji. Każdy
sabat miał indywidualny kształt ostrza, wzór rozmieszczenia runów. Przywiozłam
ze sobą odpowiednie księgi, musimy przestudiować każdą.
- Nie rozumiem, nawet jeśli dowiemy się skąd pochodzi
nóż, to jak pomoże to dowiedzieć się jakim cudem znalazł się u mojej babci w
domu? – zapytałam.
- To bardzo proste. Jeśli się okaże, że należał do
sabatu z daleka, oznacza to, że twoja babcia otrzymała go przypadkiem jako
prezent lub kupiła gdzieś na targach staroci, tym bardziej, jeśli nigdy nie
była w tych regionach.
- A jeśli z okolic…?
- Wtedy możemy przypuszczać, że miała ona związek z
magią.
- Chwila, ale nawet jeśli należał do tutejszego
sabatu, to ktoś mógł go sprzedać mojej babci na jakimś targu lub w
antykwariacie. – zaoponowałam. Spojrzałam na Hope szukając poparcia dla moich
racji.
- Erica dobrze mówi. Bardzo często magiczne przedmioty
wpadają w ręce ludzi, w ogóle nieświadomych tego. – przyznała przyjaciółka.
Crystal
na chwile zamilkła, widać było, że nad czymś się zastanawia. Nie wiem dlaczego
tak usilnie próbowałam sobie wmówić, że babcia nie miała nic wspólnego z magią.
Przecież jeszcze wczoraj sama mówiłam Hope, że zazdroszczę jej mocy. W końcu
Crystal spojrzała na mnie, lecz tym razem jej wzrok był bardzo poważny.
- Czy w domu twojej babci widziałaś jakieś dziwne
rzeczy? – zapytała.
- To znaczy jakie? – odpowiedziałam pytaniem na
pytanie.
- Czarownice, oprócz starych ksiąg, trzymają w domu
różne zioła, kamienie, kryształy. Bardzo często też zbierają figurki
przedstawiające Hekate, które można kupić w wielu sklepach z pamiątkami lub z
ozdobami do domu. Ludzie nawet nie wiedzą co sprzedają – przy tych słowach
prychnęła niczym kot i pokręciła głową.
Zaczęłam
próbować przypomnieć sobie mieszkanie babci, takie jakie zapamiętałam z
dzieciństwa. Po skończeniu 12 lat przestałam ją odwiedzać. Teraz bardzo tego
żałowałam.
- Erica? – wyrwała mnie z zadumy Hope.
- Babcia od zawsze nalegała bym uczyła się łaciny.
Było to dla niej niezwykle ważne, więc rodzice zapisali mnie na zajęcia tuż po
moich 6 urodzinach.
- Jak ci szła nauka? – spytała Crystal.
- Bardzo dobrze. – odpowiedziałam.
- Mhm, mów dalej – zachęciła dziewczyna.
- W mieszkaniu babcia miała pokój, do którego nie
pozwalała mi wchodzić. Zawsze mi mówiła, że przyjdzie na to odpowiedni czas.
Parę razy udało mi się do niego zajrzeć przez uchylone drzwi. Regały uginały
się od starych ksiąg. Pamiętam też, że w kuchni, w takich ładnych słoiczkach,
babcia trzymała przyprawy. Przynajmniej ona tak to nazywała, lecz nigdy ich
podczas gotowania nie użyła. Czasem brała te słoiczki i szła do tego
tajemniczego pokoju. Robiła to najczęściej wieczorami, kiedy myślała, że już
śpię.
- Zdajesz sobie sprawę jak to wygląda? – zapytały mnie
wspólnie.
- Moja babcia była czarownicą?
- Bardzo możliwe. – szepnęła Hope.
- To niemożliwe – z wrażenia usiadłam.
Moja
babcia wiedźmą? Dlaczego nic mi nie powiedziała? Czy rodzice wiedzieli? Na usta
cisnęło mi się mnóstwo pytań.
Zawiał
zimny wiatr, opatuliłam się szczelniej kurtką.
- Proponuje pójść do nas i zacząć przeglądać księgi.
Im szybciej zaczniemy, tym lepiej – odezwała się cicho Crystal. – Wszystko w
porządku Erica?
- Tak, tylko… Nie mogę w to uwierzyć. Boli mnie fakt,
że… babcia nic mi nie powiedziała.
- Posłuchaj – Crystal przytuliła mnie. – To jeszcze
nic pewnego.
- Sama dobrze wiesz jak to wszystko wygląda. Księgi,
zioła, zamknięty na klucz pokój.
- Tak, u mnie w domu jest tak samo…
- Zastanawiam się czy moi rodzice coś na ten temat
wiedzą.
- Nie pytaj ich, póki nie będziemy mieć podstaw –
powiedziała Hope.
- Skoro babcia była czarownicą, to czy moja mama też
nie powinna nią być? – zapytałam.
Dziewczyny
zatkało. Spojrzały po sobie zdziwione.
- Tak… - odpowiedziała mi Crystal.
Zerwałam
się z miejsca jak poparzona. Łzy cisnęły mi się do oczu. Biegłam do domu ile
sił, brakowało mi już tchu. Słyszałam jak dziewczyny biegną tuż za mną, wołały
mnie, lecz ja nie zwracałam na nie uwagi.
Do
domu wpadłam jak burza. Lisa i Thomas siedzieli w fotelach przy kominku i
czytali książki, ale kiedy trzasnęłam drzwiami odwrócili się zaskoczeni w moją
stronę. Gorące łzy płynęły po moich zmarzniętych policzkach.
- Musimy porozmawiać. Czy wy naprawdę jesteście moimi
rodzicami?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz