Siedziałam
na łóżku Xaviera, on sam kręcił się po pokoju. Szukał albumu ze zdjęciami z
dzieciństwa, które obiecał mi kilka dni temu pokazać. W końcu usiadł obok mnie
i otworzył klaser. Musiałam przyznać, że był słodkim dzieckiem. Nagle
zobaczyłam zdjęcie dwuletniego Xaviera z wilczymi uszami i ogonem. Wybuchłam
śmiechem.
- Nie śmiej się – chłopak sam chichotał. – Nie umiałem
się jeszcze wtedy do końca przemieniać.
- Daj spokój, wyglądasz uroczo. – po policzku spłynęła
mi łza.
- Dzięki – wyszczerzył zęby.
Popołudnie
minęło nam szybko w wesołej atmosferze. Obejrzeliśmy film, posłuchaliśmy
muzyki. Nie mogliśmy się dogadać co do gatunku, więc koniec końców stanęło na
muzyce klasycznej. Tak, słucham klasyki, taka moja mała tajemnica. Uwielbiałam
operę.
Nagle
ktoś zapukał do drzwi. Do środka zajrzała Penelopa.
- Macie ochotę na herbatę? – zapytała.
Xavier
spojrzał na mnie pytająco. Skinęłam ochoczo głową.
- Chętnie, a co polecasz? – odpowiedział.
- Pomarańcza z wanilią.
- Bierzemy. – zaśmiałam się.
Pani
Hudson wyszła zadowolona.
Zauważyłam,
że Xavier mi się przygląda. Wzrok miał zamyślony, nieobecny. Jego bursztynowe
oczy były takie piękne, patrzyłam w nie jak zaczarowana. Miał bardzo poważną
minę, co mnie lekko przerażało. Zapadła długa cisza.
- Cieszę się, że nic ci się nie stało. – odezwał się
nagle chłopak. – Nie wybaczyłbym sobie gdybyś stała się wampirem lub co gorsza…
- przerwał i spuścił głowę.
- Ej – wzięłam jego twarz w dłonie. – Nic mi nie jest.
Nadal żyję, serce mi bije, oddycham.
- Wiem, ale…
- Już spokojnie. – przytuliłam go. Cały drżał.
- Nie wiem co ja bym zrobił bez ciebie.
Zatkało
mnie, nie spodziewałam się usłyszeć takich słów od niego. Xavier spojrzał mi w
oczy. Ujął mój podbródek, uniósł go lekko do góry i pocałował mnie. Był to
długi i namiętny pocałunek. Dłonią gładził moją szyję, a ja swoją jego policzek.
Naraz ktoś wszedł do środka, a my odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni.
- To ja może nie będę wam przeszkadzać – pani Penelopa
postawiła tacę z dwoma filiżankami na biurku i wyszła, próbując ukryć uśmiech.
Zarumieniłam
się, ale Xavier z powrotem się nachylił i nasze usta ponownie się złączyły.
Resztę
wieczora spędziłam w ramionach Xaviera. Odprowadził mnie pod sam dom, jednak
ciężko nam było się pożegnać. Chciałam, żeby chwile z nim trwały wiecznie.
- Kocham cię Erica – szepnął między pocałunkami.
- A ja kocham ciebie – odpowiedziałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz