Kilka
dni później w szkole podczas przerwy podeszłam do Xaviera. Musiałam z nim
natychmiast porozmawiać.
- Unikasz mnie. – powiedziałam kiedy zamykał szafkę.
- Erica, przestraszyłaś mnie. – odpowiedział kładąc
rękę na klatce piersiowej w okolicach serca. Wiedziałam, że udawał zaskoczenie.
- Nie rozmawiasz ze mną, jak umawiamy się z Hope i
zapraszamy cię to zawsze odmawiasz. Już nawet przestałeś mi mówić „cześć” na
korytarzu.
- Nie widziałem cię…
- Nie kłam. – przerwałam mu. – Czy ja jestem
trędowata, że stronisz ode mnie?
- Nie. – westchnął.
- To dlaczego tak mnie traktujesz?
Odwrócił
wzrok i oparł się o szafkę. Widać było, że chce mi coś wyznać, ale z nieznanych
mi powodów tego nie robił.
- Nie mogę ci powiedzieć.
- Czemu?
- Zniszczę tym twoje szczęście, a jest ono dla mnie
najważniejsze.
Zatkało
mnie.
- Chodzi o Alexa?
- Tak. On nie jest do końca normalny.
- Masz na myśli, że nie jest człowiekiem?
Xavier
spojrzał na mnie zaskoczony. Zniżyłam głos do szeptu.
- Ja wiem kim on jest.
Mój
przyjaciel złapał mnie mocno za ramiona i spojrzał mi głęboko w oczy.
- Zrobił ci coś?
- Nie. – odpowiedziałam.
- Jeśli cię skrzywdzi to pożałuje.
Otworzyłam
usta, lecz zadzwonił dzwonek. Xavier odwrócił się i poszedł na lekcje. Ja
stałam na środku korytarza i próbowałam sobie wszystko poukładać w głowie. Czy
jemu na mnie zależało? Ktoś złapał mnie za rękę, spojrzałam za siebie. To była
pani Dowell.
- Wszystko w porządku Erico? Dobrze się czujesz? –
zapytała.
- Tak. – skłamałam.
- Jesteś bardzo blada. Może chcesz iść do domu i
odpocząć? Wyglądasz jakbyś miała zaraz zemdleć. Choć ze mną, zwolnię cię z
pozostałych zajęć.
- Dobrze. – pozwoliłam jej się poprowadzić.
Idąc
do domu myślałam nad słowami przyjaciela. Wiedział, że Alex jest wampirem. Hope
pewnie też to wiedziała. Dlatego za nim nie przepadali i byli tacy zimni w
stosunku do niego. Zastanawiałam się jak to pogodzić, nie chciałam stracić ani
chłopaka ani przyjaciół. Nigdy wcześniej nie byłam w takiej rozsypce jak teraz.
Kiedy wróciłam do domu na mój widok mama wpadła w panikę.
- Dzwonili do mnie ze szkoły, mówili, że źle się
poczułaś. Co się dzieje kochanie? – wypytywała przykładając mi dłoń do czoła.
- Nic takiego, muszę tylko odpocząć.
- Nic cię nie boli? Jest ci słabo?
- Prześpię się i będzie w porządku.
- Erica martwi mnie ostatnio twój stan. Jesteś bardzo
blada, masz podkrążone oczy, mało jesz. Nie zaważyłaś jak schudłaś w ostatnich
dniach?
Miała
rację, w ciągu ostatnich kilku dni sporo straciłam na wadze. Na początku się
ucieszyłam, ale teraz ubrania wisiały na mnie jak worki na wieszaku. Często
miałam zawroty głowy i było mi słabo. Na lekcjach nie mogłam się skupić.
- To przez bezsenność.
- A pijesz te herbatkę ziołową od Hope?
- Nie. – przyznałam.
- To zacznij i może poproś o jakąś mieszankę na
bezsenność.
- Dobrze, zapytam jej.
- To teraz na górę spać, obudzę cię na kolację i tym
razem masz zjeść wszystko.
Westchnęłam.
W pokoju rzuciłam plecak gdzieś w kąt. Położyłam się na łóżku wtulając twarz w
poduszkę i zaczęłam płakać. Czułam się taka bezsilna. W końcu zasnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz