niedziela, 8 maja 2016

MOONDANCE - Rozdział I - część 9.



            Obudziłam się w środku nocy, za oknami panował mrok. Hope spała smacznie na materacu niedaleko mojego łóżka. W mojej głowie rozbrzmiewał głos, wołający moje imię. „Erica, Erica, Erica…” i tak ciągle, bez przerwy. To było strasznie irytujące, lecz jednocześnie hipnotyzujące. Położyłam się próbując z powrotem zasnąć. Minął kwadrans, potem kolejny i kolejny, a ja nadal nie spałam słuchając tego dziwnego głosu, który był coraz bardziej intensywny i natrętny. Ogarnęło mnie uczucie bezsilności. Wstałam z łóżka i wyszłam na malutki balkon, zamykając za sobą drzwi. Na czarnym jak węgiel niebie, świecił wielki, srebrny księżyc, co jakiś czas przysłaniały go chmury. Wiał delikatny wiaterek. Mimo, że byłam tylko w koszuli nocnej, nie czułam chłodu. Zamknęłam oczy i pozwoliłam, by ruch powietrza rozwiewał mi włosy.
            Nagle ktoś ujął moją twarz w dłonie i pocałował mnie namiętnie. Na początku myślałam, że to sen, ale gdy otworzyłam oczy ujrzałam zarys drugiej osoby przede mną. Nie wiem czemu, pocałunek mi nie przeszkadzał, wręcz przeciwnie, podobał mi się. Wplotłam palce we włosy nieznajomego i objęłam go mocno. Jego ręka zjechała na moje odsłonięte udo i zaczęła je gładzić. Cofaliśmy się, aż moje plecy dotknęły ściany. Oparłam się o nią, a przybysz przycisnął mnie do niej całując jeszcze namiętniej. Gdy w końcu oderwał swoje usta od moich, ujrzałam przystojną twarz Alexa.
- Co ty tu robisz? – sapnęłam.
- Spokojnie moja królewno, nie bój się – powiedział szeptem i pogłaskał mój policzek.
            Zaczął całować moją szyję, delikatnie muskając ją wargami i podgryzając. Odchyliłam głowę do tyłu oddając się pieszczocie. Pragnęłam ich więcej. Gdy lekko polizał szyję, przeszedł mnie dreszcz. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, ani skąd chłopak się wziął na moim balkonie. Nie było możliwości się wdrapać, a żaden człowiek nie dałby rady tak wysoko skoczyć. „Chyba, że to nie człowiek” zabrzmiało mi w myślach. Skarciłam się, to śmieszne.
- Mój kochany… – wyszeptałam.
- Teraz już będziesz moja i tylko moja. Nikt mi cię nie odbierze – powiedział Alex.
- Tak, tak… - westchnęłam z rozkoszy.
            Jego pocałunki stały się bardziej namiętne. Czułam gorący oddech, który pieścił moją szyję. Zastanawiałam się co jeszcze zrobi.
- Zaznaczę cię, by nikt oprócz mnie cię nie tknął – mówił. – Muszą wiedzieć, że należysz do mnie.
            Zaczął mi robić malinkę na szyi. To było bardzo urocze z jego strony.
- O nic się nie martw moja księżniczko. Od teraz twoje życie zmieni się w bajkę.
            Nagle poczułam ostry ból. Próbowałam wyrwać się z objęć Alexa, lecz trzymał mnie w żelaznym uścisku. Przyssał się do mojej szyi, a ja nie mogłam nic zrobić. Próbowałam krzyczeć, ale wydałam z siebie jedynie słaby jęk. Coś mi podpowiadało, żebym się uspokoiła, z drugiej strony moje ciało chciało uciekać. Kiedy zdałam sobie sprawę, że nie dam rady się uwolnić, oparłam się o ścianę, a po moim policzkach popłynęły łzy. Przeszywał mnie niewyobrażalny ból.
            Naraz moje ciało ogarnął spokój, odprężyłam się. Przestałam czuć pieczenie w szyi. Znowu było mi przyjemnie, nawet bardziej niż wcześniej. Ręce Alexa znowu gładziły moje ciało, szczególnie uda. Uśmiechnęłam się. Pragnęłam, by ta chwila trwała wiecznie. Wplotłam palce w jego włosy, zachęcając go jeszcze bardziej. Podniósł mnie, przyciskając do ściany, objęłam go w pasie nogami.
- Wystarczy na dziś. – odsunął się od mojej szyi. Usta miał całe we krwi. W mojej krwi?!
- Piłeś moją krew? – zapytałam przerażona.
- Ależ oczywiście kochanie. Nie mów, że ci się to nie podobało – uśmiechnął się figlarnie, pokazując mi kły. Mój Boże, on miał kły!
- Bolało – powiedziałam.
- Przepraszam najdroższa. Myślałem, że lepiej to zniesiesz. Ale potem chyba było ci przyjemnie, prawda?
- Tak.
- Od teraz jesteśmy ze sobą związani. Jesteś tylko moja.
- A ty należysz do mnie i nie pozwolę, by ktoś mi cię odebrał – obiecałam.
- I to mi się podoba.
- Jeśli chcesz to możesz… - odchyliłam głowę, pokazując mu szyję.
- Nie skarbie, wypiłem ci wystarczająco dużo krwi na dziś – uśmiechnął się.
- Och, no dobrze. Pocałuj mnie.
- Z największą rozkoszą.
            Jego usta były miękkie i miały miedziany smak. Ujęłam jego twarz w dłonie, on nadal mnie trzymał. Pocałunek był czuły, lecz z każdą chwilą stawał się coraz namiętniejszy. Westchnęłam.
- Powinnaś już wracać do łózka. Zamarzniesz mi tu.
- Nie jest mi zimno – zaprzeczyłam.
- Wydaje ci się – pocałował mnie w czoło.
- Przyjdziesz jutro?
- Zobaczymy.
- Dobranoc kochanie.
- Słodkich snów aniołku – uśmiechnął się i rozpłynął się w ciemnościach.
            Patrzyłam przed siebie oniemiała. Jakbym obudziła się z jakiegoś snu. Czułam się jakby ta chwila się nigdy nie wydarzyła, lecz gdy dotknęłam szyi poczułam silny ból. Wróciłam do pokoju i położyłam się z powrotem do łóżka. Analizowałam to co się stało. Miałam chłopaka, przystojnego chłopaka, który był wampirem. „Idiotka! Wampiry przecież nie istnieją.”. Więc jak wytłumaczyć dwie małe dziurki na ciele i to, że Alex pił moją krew? Ciężko mi było w to uwierzyć, ale musiałam pogodzić się z faktem, że wampiry to nie bajka, a z jednym z nich chodziłam. Opadłam ciężko na poduszki. Zastanawiałam się co jeszcze dziwnego spotka mnie w tym miasteczku?

5 komentarzy:

  1. Chciałabym i by ze mnie ktoś tak krew popił <3 :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem Ci,że raczej opowiadań i książek o takowej tematyce nie czytam, ale twoja praca jest świetna. Chyba przeczytam więcej. Pisz dalej. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaczęłam czytać i naprawdę się zainteresowałam.. Powodzenia i czekam na następne części :)
    szymanska88.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń