W
szkole bardzo dłużył mi się czas, na lekcjach siedziałam jak na szpilkach.
Wierciłam się i nie mogłam się skupić. Ciągle chodziłam zamyślona, ciężko było
ze mną porozmawiać. Kiedy wreszcie zadzwonił ostatni dzwonek, prawie pobiegłam
do ratusza, gdzie znajdowała się miejska biblioteka. Gdy przekroczyłam próg,
zadzwonił cicho dzwonek, a starsza pani w okularach uśmiechnęła się serdecznie
do mnie zza kontuaru.
- W czym mogę ci pomóc, moja droga? – zapytała.
- Szukam książek na temat historii Moonlight Falls –
odpowiedziałam rozglądając się.
- A do czego ci ona potrzebna? – uśmiech zniknął z
twarzy mojej rozmówczyni, a jej wzrok stał się bardzo podejrzliwy.
- Potrzebuję jej do wykonania pracy na historię –
skłamałam
- Rozumiem – starsza pani znowu zaczęła się ciepło
uśmiechać.
Wyszła
zza kontuaru, podeszła do jednego z wysokich regałów. Palcem jeździła po
tytułach ksiąg, aż w końcu zatrzymała się na jednej i wyjęła ją.
- Niestety tej książki nie pożyczamy, możesz z niej
korzystać tylko na terenie czytelni – poinformowała mnie podając mi starą
księgę.
- Oczywiście – odpowiedziałam i skierowałam się do
wolnego stolika, z dala od oczu podejrzliwej bibliotekarki.
Otworzyłam
pierwszą stronę i zaczęłam czytać. Początek był dość nudny, opisywał okolicę, w
której postanowiono założyć osadę, która miała być schronieniem dla
prześladowanych ludzi. Jak się okazało, krajobraz nie został bardzo zmieniony
przez rękę człowieka. To co widziałam za oknem odpowiadało opisom w tekście. Następny
rozdział opisywał początki prześladowań, były opisane w nim największe zbrodnie
popełnione w tym okresie. Temu tematowi było poświęcone więcej rozdziałów, które pominęłam. W
końcu dotarłam do maja, 1815 roku. To wtedy odbyło się zebranie. Skupiłam się
bardziej na czytanym tekście. Czułam na sobie wzrok bibliotekarki. Musiałam się
spieszyć.
Nagle
zamarłam. Była tu opisana legenda, którą parę dni temu opowiedział mi Alex. To
jakieś kpiny były! Babka dała mi książkę z historyjkami dla dzieci? Spojrzałam
na tytuł, który brzmiał „Dzieje Moonlight Falls”. Bardzo chwytliwe. Westchnęłam
zrezygnowana, to niemożliwe, żeby miasto założyły czarownice, wilkołaki i
wampiry. „Przecież twój własny chłopak był wampirem” pomyślałam. Zajrzałam na
ostatnią stronę książki. Z tekstu wynikało, że istoty nadnaturalne nadal żyją w
miasteczku, lecz ukrywają się ze strachu przed ludźmi. Boją się, by historia z
prześladowaniami się nie powtórzyła. Szukałam opisów zasad panujących tu, lecz
nic nie znalazłam.
Zrezygnowana
zamknęłam księgę i odniosłam bibliotekarce. Nie dowiedziałam się niczego, a
opisane w niej wydarzenia to były bajki i legendy. Dobra, może i Alex był
wampirem, ale istnienie tych wszystkich stworzeń to nie mogła być prawda.
„Jesteś tego pewna?” zabrzmiało w mojej głowie. Stanęłam zastanawiając się nad
tym pytaniem, lecz po chwili potrząsnęłam głową i wyszłam z ratusza. „Tak,
jestem tego pewna”.
Super blog ;)
OdpowiedzUsuń