niedziela, 17 kwietnia 2016

MOONDANCE - Rozdział I - część 6.



- Brawo, macie ocenę celującą. – powiedziała pani Dowell, kiedy razem z Xavierem skończyliśmy wygłaszać nasze wypracowanie o Joannie d’Arc.
            Cieszyłam się, że mam to już z głowy. Bardzo stresowałam się publicznymi występami nawet w tak małym gronie. Uświadomiłam sobie, że czeka mnie jeszcze przecież konkurs. W co ja się wpakowałam?
            Dzień minął mi bardzo szybko. Wracając do domu kupiłam puszkę czarnej farby. Planowałam ozdobić ściany swojego pokoju tak, jak zrobiłam to w poprzednim mieszkaniu. Po obiedzie wzięłam pędzel i nad łóżkiem stworzyłam napis „A kiedy twoje marzenia zbliżają się do końca, jak kupisz sobie szczęście? A kiedy ty sam jesteś wszystkim co ci pozostało, czym wypełnisz swoją pustkę?”.  Był to cytat z piosenki, którą bardzo lubiłam. Tekst zrobiłam tak piękny, że mało brakowało, a popadłabym w samouwielbienie. Kochałam gotyckie pismo. Po namalowaniu jeszcze paru rysunków usiadłam do pianina i zaczęłam ćwiczyć utwór na konkurs. Starałam się nauczyć go na pamięć, nie chciałam grać z nut. To by było zbyt proste.
            Muzyka tak mnie pochłonęła, że nie zorientowałam się, że ktoś wszedł do mojego pokoju. Dopiero jak poczułam dotyk na ramieniu przerwałam grę i odwróciłam się. Za mną stali Xavier i Hope.
- Wspaniale. – powiedzieli chórem.
- Dziękuję. – uśmiechnęłam się.
- Nie mówiłaś, że grasz na pianinie. – powiedział chłopak.
- Umiem grać nie tylko na instrumentach klawiszowych, lecz także na perkusji, wszelkiego rodzaju gitarach i instrumentach smyczkowych. – odpowiedziałam. Nie widziałam sensu ukrywać tego faktu.
- Powinnaś wziąć udział w szkolnym konkursie muzycznym. – wykrzyknęła Hope.
- Biorę. Ten utwór przygotowuje właśnie w tym celu.
- Zwycięstwo masz w kieszeni. – stwierdził Xavier.
- Przyszliśmy cię gdzieś zabrać. Musisz poznać miasto, które wcale nie jest takie nudne jak się wydaje. Można się tu nieźle zabawić. Ty ciągle siedzisz w domu, dziwię się, że jeszcze nie zwariowałaś. Trzeba cię trochę rozerwać sztywniaro. – Hope pokazała mi język i zawirowała.
- Ale ja nawet nie wiem jak powinnam się ubrać. – odrzekłam.
- O to się nie martw. Ona cię już wystroi odpowiednio. - Xavier wybuchnął śmiechem.
- No dobrze. – wzruszyłam ramionami.
            Hope wyprosiła naszego kolegę za drzwi, a sama zaczęła przeglądać moją szafę. Po dłuższej chwili wyjęła krótką spódniczkę w szkocką kratę, białą koszulę i czarny krawat  z czaszką na końcu. Stała jeszcze przez moment, po czym podała mi rajstopy kabaretki i wysokie buty na koturnie z klamrami na bokach.
- Ty tak serio? – zapytałam. To były moje ubrania, prawda, ale dostałam je od znajomych i tak szczerze to nigdy ich na sobie nie miałam.
- Tak, dodatkowo zrobimy ci warkoczyki. Będzie wyglądać jak niegrzeczna uczennica. – zachichotała.
            Spojrzałam na strój mojej przyjaciółki. Obcisła mini, błyszczący top i szpilki. W życiu bym się tak nie ubrała, nie mój styl. Kiedy Hope mnie już wyszykowała, zeszłyśmy na dół. Xavier na mój widok otworzył szeroko oczy i usta, lecz szybko się opamiętał. Myślał, że tego nie zauważyłam, ale się mylił. Teraz tylko pytanie – zszokował go mój strój czy mu się podobał. Czas pokaże.
            Pojechaliśmy do klubu o nazwie „Czerwony Aksamit”. W środku wszystko było eleganckie. Mimo to nikt nie założył smokingu lub sukni wieczorowej. Kiedy spojrzałam na twarze, zorientowałam się, że większość osób była w moim wieku. Z głośników leciała muzyka, jak na zwyczajnej dyskotece, można było potańczyć. Całą trójką podeszliśmy do baru i zamówiliśmy po drinku, po czym usiedliśmy przy wolnym stoliku. Gadaliśmy i śmialiśmy parę ładnych godzin. Nagle Xavier spoważniał, a jego twarz spochmurniała. Patrzył na coś za moimi plecami. Odwróciłam się. W naszą stronę zmierzał wysoki chłopak, na oko w wieku licealnym. Miał czarne włosy do ramion i był przystojny, bardzo przystojny. Kiedy podszedł zauważyłam, że miał bladą cerę, prawie jak kartka papieru.
- Witaj, czy możemy zatańczyć? – zapytał wyciągając do mnie dłoń.
            Spojrzałam Hope i Xaviera, obydwoje patrzyli na przybysza spode łba. Jednakże głupio mi było odmówić, więc posłałam moim przyjaciołom przepraszające spojrzenie i ujęłam dłoń nieznajomego, który zaprowadził mnie daleko na parkiet. Kiedy się odwróciłam, zobaczyłam jak chłopak i dziewczyna szepczą coś sobie na ucho. Czy byli źli za moją decyzję? Z drugiej strony, chyba mało kto się lubił w Moonlight Falls.
- Powinienem się przedstawić, wybacz moje maniery. Jestem Alex Wright. A ty, piękna?
- Nazywam się Erica Williams.
- Nigdy wcześniej cię nie widziałem.
- Niedawno się przeprowadziłam.
- To wszystko wyjaśnia.
            Alex kiwnął ręką w stronę dj-a, który puścił wolniejszy utwór. Objął mnie w pasie, a ja położyłam mu dłoń na ramieniu i zaczęliśmy tańczyć. Musiałam przyznać, że był świetnym tancerzem
- Dlaczego zadajesz się akurat z tą dwójką? Nie pytam dlatego, że coś mam do nich. Zwykła ciekawość czemu właśnie oni.
- Jakoś tak wyszło. Poznałam ich już pierwszego dnia szkoły i od tamtej pory utrzymujemy kontakt.
- Rozumiem.
            Zawirowaliśmy. Mój partner zgrabnie prowadził.
- Muszę przyznać, że pięknie wyglądasz.
- Dziękuję.
- Słodko i jednocześnie z pazurem. Na co dzień też się tak nosisz?
- Nie, noszę raczej spodnie i koszulki.
- Uroczo.
            Spojrzałam w dół, by nie potknąć się o własne stopy.
- Nie martw się swoim brakiem doświadczenia w tańcu.
- Skąd wiesz, że ja…
- Widzę, moja droga. Jesteś niepewna swoich ruchów.
- Niestety masz rację, nie pamiętam kiedy ostatni raz tańczyłam.
- Spokojnie, zaufaj mi.
- Dobrze.
            Rozejrzałam się w poszukiwaniu Xaviera i Hope, lecz nigdzie ich nie zauważyłam. Czyżby wyszli beze mnie? Zaniepokoiłam się. Nie mogli mnie tu zostawić przecież za zwykły taniec, nawet jeśli nie przepadali za Alexem.
            Nagle zrobiło mi się bardzo zimno. Zadrżałam.
- Chłodno? – zapytał chłopak.
- Troszkę. – przyznałam.
- Chętnie użyczę ci mojej marynarki.
- Dziękuję. – powiedziałam.
- Nie widzę twoich znajomych.
- Ja też nie. Mam nadzieję, że mnie nie zostawili.
- Odprowadzę cię z największą przyjemnością do domu.
- To bardzo miłe, ale najpierw chciałabym ich poszukać w klubie.
- Oczywiście.
            Zeszliśmy z parkietu i skierowaliśmy się w stronę stolika gdzie zostawiłam przyjaciół. Na ich miejscach siedziała inna para. Teraz już naprawdę się denerwowałam. Jak mogli sobie tak po prostu wyjść? Sami mnie tu zabrali, żebym się zabawiła. Obeszliśmy cały Czerwony Aksamit, lecz nigdzie nie spotkaliśmy Hope i Xaviera. Zła i zrezygnowana pozwoliłam odprowadzić się Alexowi. W drodze do domu dostałam sms-a od przyjaciółki. „ Xavier źle się poczuł. Wybacz.”. I tyle? Super. „Mogliście mnie poinformować” odpisałam. „Nie chciałam przeszkadzać.”. Westchnęłam.
- Wszystko w porządku? – zapytał mój nowy znajomy.
- Tak. – skłamałam.
            Zbliżaliśmy się do mojego domu.
- Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. Na przykład w szkole.– powiedział Wright.
- Chętnie. – uśmiechnęłam się.
- Trzymam za słowo. – mrugnął.
- Dziękuję za odprowadzenie. Dobranoc. – pożegnałam się.
- Śpij dobrze, królewno. - odwrócił się w mrok i zniknął.
            Całą noc śnił mi się Alex. Patrzył na mnie pożądliwie, posyłał mi czarujący uśmiech. Puszczał mi oczko. Bardzo mi się te wizje podobały. Przez nie zapomniałam całkowicie o Xavierze. Po co uganiać się za kimś, kto nie zwraca na ciebie uwagi? Tak, zdecydowanie powinnam się skupić na Alexandrze. Rano wstałam wypoczęta i bardzo  szczęśliwa. Naszła mnie ochota, by znów spotkać się z moim wczorajszym tancerzem, Umówiliśmy się. Jeszcze nigdy dla nikogo się tak nie stroiłam. Dla niego chciałam wyglądać perfekcyjnie.
            Przez kolejne kilka nocy również śniłam o Alexie, były to sny piękne, lecz nie miałam pojęcia, że ktoś nasyłał na mnie te sny.

17 komentarzy:

  1. Wow, super. Mega się wkręciłam. :)

    http://juliettapastoors.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. wkręcające, przypomniały mi się czasy gimnazjum kiedy czytałam różne opowiadania na potęgę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mega *.* obserwuję i na pewno będę śledzić na bieżąco <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bardzo się cieszę, że Ci się spodobało ^^

      Usuń
  4. Świetny rozdział, mega wciągający. Masz super styl pisania :D
    Czekam na więcej!
    justsayhei.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Super piszesz. Powodzenia w tym co robisz!
    written-by-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy otworzyłem bloga , po raz pierwszy uruchomił się także samoistnie ten odtwarzacz , który jest na górze w tym paseczku.W poprzednich częściach tak nie było..a szkoda.Może to sprawiło,że tekst i styl w połączeniu z kilkoma utworami Evanescence,Nightwish i Tarji zrobiły na mnie niezłe wrażenie.I sama końcówka....Nie wiem,czy jak się umówiliście,to się spotkaliście,podczas gdy Ty się wystroiłaś.Jestem też ciekawy,kto przez te kilka nocy nasyłał na Ciebie te sny. Dobrze,że czcionka została zmieniona.Twoje odpowiedzi pod komentarzami wyglądają super ; Uwierz mi.Pozdrawiam Aleksandro Pisarska !

      Usuń
    2. Dopiero wczoraj ustawiłam tak, by odtwarzacz muzyki sam się uruchamiał. Wybrałam utwory, które według mnie najlepiej pasują do opowiadania (Evanescence pod tym względem) oraz takie przy których się według mnie przyjemnie czyta (Nightwish i Tarja). Dziękuję za miłe słowa i również pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Jest dobrze, choć dialogi wpieniają i są spoilerami. 😃 po gadce Alexa rodem z xii w. Jestem pewny, że to wampir. Ta nastoletnia gadanina też troszkę wpienia, ale taki urok tego typu literatury. Masz lekkość pisania i rozwijania fabuły, więc teraz tylko praca. Wladca-gwiazd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Do tej pory najlepsze opowiadania jakie czytałem w blogsferze. Dużo lepsze niż, co niektóre bazgroły fashion blogerek. Jest bardzo duży potencjał :)

      Usuń
  7. Dzięki, jak już mówiłam, jestem początkująca :P

    OdpowiedzUsuń