piątek, 22 września 2017

Sucha i wrażliwa skóra? Spękane usta? Zniszczone włosy? A co to jest?

Witajcie! Dzisiejszy post będzie straaasznie dłuuugi. Opowiem Wam jak pozbyłam się moich problemów z suchą oraz niezwykle wrażliwą skórą za pomocą ogólnodostępnych, drogeryjnych kosmetyków, kosztujących tak naprawdę niewiele. Wspomnę również o tym jak udało mi się odżywić moje farbowane włosy po wielu zabiegach rozjaśniających. Jeszcze do niedawna, moja twarz, ale również inne części ciała, źle reagowały na jakiekolwiek kremy nawilżające. Zdarzało się, że po nałożeniu nawet niewielkiej ilości balsamów skóra piekła jak poparzona, a rano cała się łuszczyła. Nie wyglądało to ładnie, moment robienia makijażu był torturą, bo po nałożeniu podkładu dodatkowo skóra zaczynała swędzieć. Sęk w tym, że jestem osobą, która nie wydaje fortuny na kosmetyki, wolę kupić nową płytę ulubionego zespołu, książkę czy grę komputerową niż jakiś kosmetyk. Jednak na początku września stwierdziłam, że koniec z tym.

Pierwszym produktem jaki zakupiłam był Żel-Krem do Mycia Twarzy z firmy Nivea. Jest on przeznaczony dla cery suchej i wrażliwej. Głęboko oczyszcza i nawilża, zawiera naturalny olejek migdałowy i HYDRA IQ. Producent wspomina, że świetnie łagodzi skórę i nadaje jej zdrowy wygląd. I w pełni się z tym zgadzam. Sam produkt bardziej przypomina krem, niż żel, ale już po kilku pierwszych użyciach zauważyłam znaczną poprawę, zaznaczę, że używam go jedynie rano, wieczorem myje twarz zwykłym mydłem i wodą. Po jakiś 3 dniach zapomniałam co to jest uczucie pieczenia po nałożeniu kremu nawilżającego na noc. Konsystencja nie jest ciężka, twarz jest naprawdę super oczyszczona i nawilżona. Używa się tego kremu dziecinnie prosto - na zwilżoną skórę nanosimy niewielką ilość produktu i wmasowujemy okrężnymi ruchami. Potem wystarczy oczyścić twarz letnią wodą. Za opakowanie 150 ml zapłaciłam około 8 zł. 





Następny produkt, który zakupiłam nie przypadł mi tak mocno do gustu jak poprzedni. Jest to Serum Nawilżające z Kolagenem z firmy Delia. Można używać na twarz, szyję oraz dekolt. Kolagen ma za zadanie wypełniać zmarszczki. Trzeba przyznać, że to serum naprawdę dobrze nawilża twarz, nie podrażnia, nie wywołuje pieczenia. Używam go zawsze na dzień. Niestety konsystencja dla mnie jest za ciężka. Przyznaje, że to jest pierwsze serum w moim życiu, ale według mnie ten produkt za wolno się wchłania. Czuję go na twarzy nawet po 2 godzinach od użycia. Teraz, kiedy siedziałam w domu, mi to bardzo nie przeszkadzało, ale za tydzień zaczynam studia i chyba ze stosowaniem serum przeniosę się na wieczór. Stosowałam ten produkt pod makijaż, ale w sytuacjach kiedy miałam czas, żeby się on ładnie wchłonął, a jak będę mieć godzinę na wyszykowanie się do wyjścia, no to przepraszam bardzo, ale to serum odpada. Mimo to, jest godny polecenia, bo nawilża dość dobrze. Za opakowanie 10 ml zapłaciłam około 12zł.




Teraz przeje może w końcu do moich kremów nawilżających. Przetestowałam ich naprawdę dużo i najbardziej przypadły mi do gustu te z firmy Ziaja. Aktualnie mam dwa; Krem Kojąco-Nawilżający do Skóry Atopowej oraz Naturalny Krem Oliwkowy do Cery Suchej i Normalnej. Pierwszy kupiłam w celu przetestowania, sprawdzenia jak wpłynie on na moją skórę, a poleciła mi go pani magister w aptece. Miało to miejsce zanim kupiłam ten żel-krem do mycia z Nivea. Pamiętam, że ten krem do skóry atopowej wywoływał u mnie straszne pieczenie, rano skóra zamiast być nawilżona to się łuszczyła. Wróciłam więc do kremu oliwkowego, który stosuje od lat i nigdy mnie nie zawiódł. Teraz kiedy używam również inne produkty do pielęgnacji twarzy obydwa kremy sprawdzają się jeszcze lepiej, ale chyba jednak zostanę przy tym oliwkowym i nie będę już niczego zmieniać ani testować. Cenowo wygląda to tak; oliwkowy o pojemności 50 ml kosztuje około 5/6 zł, a do skóry atopowej również za 50 ml musimy zapłacić około 12/13 zł.


Kolejny produkt również jest z firmy Ziaja i jest to Tonik Płatki Róży. Odświeża, nawilża, oczyszcza, łagodzi i świetnie tonizuje skórę, zawiera prowitaminę B5, a ponieważ jest to tonik z Ziaji, bardzo dobrze współgra z powyższymi kremami nawilżającymi. Lubię ten produkt ze względu na jego lekką formułę, po użyciu czuję się go jeszcze przez chwilę, dopóki się nie wchłonie (a dzieje się to szybko) i po jakiś 5 minutach mamy skórę gotową na dalsze zabiegi pielęgnacyjne. Naprawdę mam wrażenie oczyszczonej i odświeżonej skóry, mimo że mam go od niedawna. Za 200ml zapłaciłam niecałe 7 zł.


Przejdźmy teraz do suchych i spękanych ust. Na ten problem mam dwa rozwiązania - pomadka ochronna Hydro Intense z firmy AA oraz zwykła maść z witaminą A. Jeśli chodzi o pomadki ochronne to przetestowałam ich wiele szukając tej najlepszej. Hydro Intense ma ładny zapach wanilli, intensywnie nawilża, świetnie chroni skórę, a formuła z masłem shea bardzo dobrze ją regeneruje. Przeznaczona jest dla skóry wrażliwej i skłonnej do alergii. Przyznaje się bez bicia, że w ostatnim czasie mało jej używam, ponieważ zaczęłam częściej używać kolorowych szminek, ale to nie zmienia faktu, że jestem bardzo zadowolona z jej działania. Naprawdę niewielka jej ilość wystarczy, by porządnie nawilżyć i zregenerować usta. Drugim sposobem jest właśnie zwykła maść z witaminą A, którą stosuje na noc na usta, ale również pod oczy czy, od czasu do czasu, na całą twarz. Witamina A ma naprawdę wiele zastosowań w kosmetyce, bardzo dobrze wpływa na naszą skórę i dla mnie, ta maść, jest jedynym pewnym produktem. Wiem, że nie zawiedzie, nie zrobi mi krzywdy, a na pewno pomoże. 30g tej maści w aptece kosztuje mnie dosłownie parę złotych (ze 3/4?), pomadka 4,2g natomiast to koszt około 7/8zł. 


Sucha, spękana skóra to nie tylko twarz czy usta. To również ręce, które w okresie jesienno-zimowym należy szczególnie chronić. W tym celu używam kremu z firmy Garnier. Produkt zawiera alatoninę oraz glicerynę. Przeznaczony jest do suchej skóry rąk. Już po pierwszym użyciu widzę poprawę, wcześniej wierzch dłoni miałam suche, popękane. Co tu dużo mówić, na jesieni i w zimie musimy dbać o dłonie i ja ten krem kupuje. Nie zamienię go na żaden inny. Wchłania się nawet szybko, dłonie są tak fajnie nawilżone, wygładzone. Żaden krem do rąk nie zrobił na mnie takiego wrażenia. Za opakowanie 100ml zapłaciłam niecałe 6 zł. 





Mój balsam do ciała to Głęboko Nawilżający Balsam z Neutrogeny. Poleciła mi go moja mama, a jak moja mama mi coś poleci, to jest to z pewnością dobre. I w tym przypadku również tak jest. Balsam ma lekką formułę, dzięki czemu szybko się wchłania, nie brudzi ubrań, a skóra jest nawilżona przez długi czas. Podoba mi się w nim również to, że niewielka jego ilość wystarczy, by posmarować duży obszar ciała. Zdecydowanie ten produkt polecam. Ten balsam jest najdroższą rzeczą w moim zestawieniu, bo opakowanie 300 ml to koszt około 22/24 zł.  Ale serio warto.




Teraz przejdziemy do mojej pielęgnacji włosów. Ogólnie rzecz biorąc miałam problemy ze skórą głowy, stosowanie szamponów takich jak Head & Shoulders czy Pantene tylko pogarszały sprawę. Postanowiłam przenieść się na szampony ziołowe, ale również słynny Radical okazał się być do duszy. Na szczęście dzięki babci poznałam szampony Babuszki Agafii i mimo, że stosuje głównie szampon syberyjski nr3. to nawet jeśli kupię inny, ale z tej samej firmy to nie stwarza mi on problemów. Wcześniej zmiana szamponu była koszmarem. Dodatkowo stosuję odżywkę syberyjską, o tym samym numerze. Ale nie o tych produktach chcę Wam opowiedzieć. Dziś pomówimy o odżywce w sprayu z Gliss Kur. Ja stosuje czerwoną, do włosów farbowanych. Formuła zawiera technologię 3D-COLOR-LUMINANCE i płynną keratynę. Chroni kolor, przeciwdziała blaknięciu. Z tym ostatnim to tak się mocno nie zgodzę, bo nigdy przenigdy nie uwierzę w szampony czy odżywki chroniące kolor. Nie zmienia to jednak faktu, że ta odżywka odżywia włosy, nadaje im blasku i ułatwia mi ich rozczesania. A włosy mam gęste i czasami, jak się zdarzy kołtun, to pozbycie się go jest istną torturą. Jedna uwaga; nie nakładajcie jej dużo, bo wtedy przeciążycie włosy. Na drugi dzień będą posklejane, jakby były brudne i przetłuszczone. Dużym plusem tej odżywki jest ładny zapach, czego nie mogę powiedzieć o szamponie i odżywce od Babuszki Agafii. Opakowanie 200ml kosztuje około 12 zł.




I na koniec mały bonus. Uniwersalny Krem Nivea. Mimo ciężkiej, gęstej konsystencji super nawilża, nadaje się do każdej części ciała. Ten krem to klasyk i tym, którzy jeszcze się do niego nie przekonali, serdecznie polecam. 60 ml to około 4zł. 




To by było na tyle jeśli chodzi o moją pielęgnacje. Jak widzicie wymienione przeze mnie produkty kosztują naprawdę niewiele, a ich działanie jest rewelacyjne i widoczne gołym okiem. Dodam jeszcze, że dla pełnej pielęgnacji robię sobie peeling z fusów kawy oraz paru kropel oliwy z oliwek. Naprawdę warto, spróbujcie. W Internecie znajdziecie na ten temat wiele informacji. Będę się już z Wami żegnać. Ciekawa jestem ile osób dotrze do samego końca, haha. Dajcie znać czy przetestujecie, któryś z kosmetyków. Cześć! ;)



5 komentarzy:

  1. Ja się zastanowię nad kupnem Babcinego szamponu :) bo też lubię naturalne szampony bez parabenow silikonow ani kolorantow

    OdpowiedzUsuń
  2. jak dla mnie najlepsza jest Ziaja dla skóry wrażliwej:)
    www.flare.com.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jestem zakochana w kosmetykach marki ZIAJA - podpasowały mi zarówno te do pielęgnacji twarzy, jak i całego ciała i włosów. Fajny blog - będę wpadać częściej! :)

    OdpowiedzUsuń