Niedługo koniec stycznia, a ja
nadal nie zrobiłam podsumowania 2016 roku. Oj, co to był za rok… Był to czas
niezwykłych spotkań oraz spełniania marzeń... Ale do rzeczy – opiszę w tym
poście tylko kilka najważniejszych dla mnie wydarzeń. Zaczynajmy!
28 czerwca – do mojego domu
zawitał Tygrys! Pamiętam jak go przyniosłam, był taką małą, słodką, burą
kuleczką. Nie mogłam zostawić go ani na chwilę samego, bo od razu zaczynał
płakać. Przez kilka pierwszych nocy, jego piski nie dawały domownikom spać, ale
spędzałam z nim naprawdę dużo czasu i szybko się przyzwyczaił do nowego
otoczenia. Szybko okazało się, że mój kocurek ma charakterek – jak był młodszy
to uwielbiał gryźć palce i drapać. Spędziłam z nim całe wakacje, pilnowałam jak
oka w głowie, starałam się zapewnić mu jak najlepsze warunki, bawiłam się z nim
w każdej wolnej chwili, czasami nawet całymi dniami. Teraz jest moim ukochanym,
kocim dzieckiem i nie wyobrażam sobie mojego życia bez niego.
26 sierpnia – koncert
NIGHTWISH! Kiedy przeczytałam wiadomość o tym wydarzeniu, nie wierzyłam w to,
że tam pojadę, tym bardziej, że zespół grał na Czad Festiwalu. Ale udało się,
kupiłam bilet i w drogę! Prawdę mówiąc cudem dotarłam na ten koncert. Miałam
niezbyt przyjemne przygody w trakcie podróży, ale się udało. Zespół dał z
siebie wszystko na scenie, set niestety był bardzo krótki, nad czym ubolewam,
ale w dalszym ciągu to było magiczne. Stałam przy barierkach prawie 2 godziny
czekając, aż show się rozpocznie. Kiedy ich w końcu zobaczyłam to czułam się
jak najszczęśliwsza osoba na ziemi. Zagrali moje ukochane utwory, takie jak „Ever
Dream” oraz „Ghost Love Score”. Od piątej klasy podstawówki marzyłam o tym!
Dodatkowo przed koncertem spotkałam się z cudowną ekipą forum Dream Emporium.
Wspaniale było w końcu na żywo zobaczyć tych ludzi, którzy byli mi naprawdę
bliscy. Rozmowom, śmiechom i zdjęciom nie było końca. Żałuję tylko, że tak mało
czasu mieliśmy.
5 grudnia – koncert TARJI
TURUNEN! Na to wydarzenie również czekałam od podstawówki. Była wokalistka
Nightwish już lata temu skradła moje serce swoim kilkuoktawowym sopranem
lirycznym. Informacja o koncercie pojawiła się dzień po moich urodzinach, czyli
15 sierpnia. 17 sierpnia bilety weszły do sprzedaży, a 18 sierpnia już miałam
swoją wejściówkę. Prawdę mówiąc, kupiłam ten bilet nawet nie mając pewności, że
pojadę, ale znowu się udało. W Warszawie byłam już 4 grudnia, trochę
pozwiedzałam, a nazajutrz mogłam się wyspać i miałam sporo czasu na
przygotowania do tego ważnego dla mnie wydarzenia. Jak wiecie Tarja jest moją
wieloletnią idolką i poświęciłam jej dużą część życia. I znów przed koncertem
spotkałam się z moją ukochaną, internetową rodzinką. Część osób widziałam po
raz drugi, ponieważ byli oni również na koncercie Nightwish, ale resztę widziałam
po raz pierwszy i też żałuję, że tak mało czasu im poświęciłam. Show Finki
doprowadziło mnie do łez. Szczególnie, że zagrała utwory o których marzyłam, by
usłyszeć na żywo – „Lucid Dreamer” oraz „Undertaker”! Skakałam i śpiewałam
razem z nią. Magia, po prostu magia!
Na koniec zostawiłam to co
najważniejsze, czyli moją wewnętrzną przemianę. Ubiegły rok sprawił, że zaczęłam
wierzyć w samą siebie. Przestałam być szarą, nieśmiałą myszką, teraz znam swoją
wartość, stałam się pewniejsza swoich decyzji. Ludzie, których poznałam i z
którymi się mocno zaprzyjaźniłam, nauczyli mnie, że warto dążyć do spełniania
swoich marzeń i nie powinnam dusić ich w sobie. Dzięki ich wsparciu zaczęłam pisać
opowieść, pt: „Malachitowe Ostrze”, które w głębi duszy marzę wydać w formie
papierowej. Może się to mi kiedyś uda, nigdy nic nie wiadomo. Dodatkowo myślę
nad zrobienie tatuażu - byłby to cytat z
utworu Nightwish „Sleeping Sun”, a brzmi on następująco: „For my dreams I hold
my life, For wishes I behold my nights…”.
Nie wiem tylko jeszcze, gdzie bym chciała go umieścić, myślałam nad
przedramieniem, ale wtedy w pracy mogłoby być tak, że zmuszona byłabym go
zakrywać, a nakładać bluzki z długim rękawem w upał mi się nie uśmiecha. Bardzo
chciałabym zrobić ten tatuaż pod obojczykiem, ale zastanawiam się czy wytrzymam
ten ból. Tak, czy siak, teraz jestem z pewnością bardziej asertywna, jak coś mi
się nie podoba to nie ukrywam tego, przez co czasem może się wydawać, że jestem
okrutnie szczera. Mimo wszystko, wolę taką siebie, niż te ciepłe kluchy,
którymi byłam niegdyś.Dodatkowo, w tym roku poznałam takie wspaniałe zespoły jak Avatar i Immension. Ten drugi jest mało znany, był supportem Tarji na koncercie w Warszawie i kiedy założyłyśmy z przyjaciółkami stronę Immension Poland to członkowie zespołu bardzo się ucieszyli - dodali nas do znajomych, pisali o nas na swoich profilach na Facebooku oraz Instagramie, a dodatkowo dostajemy niektóre informacje wcześniej, zanim zostaną podane publicznie.
Czy mam jakieś postanowienia
na rok 2017? Oczywiście. Przede wszystkim chcę zdać maturę, ponieważ w tej
chwili to jest dla mnie priorytetem. Muszę zadbać o swoją przyszłość,
chciałabym pójść na studia. Zamierzam również pójść na dni otwarte do szkoły
muzycznej i sprawdzić, czy mam jakieś szanse na egzaminach do tejże szkoły. Od
dawna marzę, by nauczyć się śpiewu klasycznego i teraz w końcu uwierzyłam w
siebie na tyle, by spróbować. Czasem trzeba zrobić coś dla siebie samego.
Dodatkowo zamierzam się wybrać na najbliższy koncert Tarji Turunen w Polsce,
oraz, jeśli będą takie, to na koncerty zespołów Rammstein, Avatar, Immension
oraz Motionless In White. Pragnę też spotkać raz jeszcze moją wspaniałą ekipę
koncertową. I, oczywiście, kupić więcej płyt do swojej muzycznej kolekcji, a
także skończyć pisać, po prawie roku, „Malachitowe Ostrze”. Plus, zamierzam wrócić do naturalnego koloru włosów, ponieważ zdałam sobie w końcu sprawę, że czarny nie jest dla mnie, wyglądam jak trup, bo mam potwornie jasną karnację. Dzięki temu będę mogła zmieniać kolor włosów dowolnie, za pomocą szamponów koloryzujących.
To chyba tyle ode mnie. Ciekawe ilu z Was dotrze do samego końca. Jeśli czytacie to zdanie, to dajcie znać w komentarzach - będzie mi bardzo miło. c: Buziaki ;*
To chyba tyle ode mnie. Ciekawe ilu z Was dotrze do samego końca. Jeśli czytacie to zdanie, to dajcie znać w komentarzach - będzie mi bardzo miło. c: Buziaki ;*
Śliczny kiciuś! Też mam kotka - Dyzia. Ma rok i cztery miesiące i jest przekochanym łobuziakiem, którego kocham najbardziej na świecie.
OdpowiedzUsuńPozsrawiam i zapraszam do mnie.