poniedziałek, 16 stycznia 2017

OPOWIEM WAM JEJ HISTORIĘ

"Dlaczego słuchasz tych wrzasków? To nawet nie jest śpiew! Czemu ubierasz się jak satanistka? Co to za jakieś wynalazki czczące szatana?" - to tylko część komentarzy na temat słuchanej przeze mnie muzyki, z którymi się w życiu spotkałam. Zwykłych, "normalnych" ludzi takie rzeczy jak growl lub scream szokują i w sumie się im nie dziwię - sama jak zaczynałam przygodę z metalem obiecywałam sobie, że nie będę słuchać jak ktoś rzyga. Niestety, nie wyszło. No, ale jak to się w ogóle stało, że zaczęłam słuchać ciężkich brzmień? Rozsiądźcie się wygodnie w fotelu, z ciepłą czekoladą i posłuchajcie bajeczki.

Styczność z muzyką metalową miałam od dziecka. Mój tata słuchał takich zespołów jak Queen, System Of A Down, Iron Maiden, Rammstein czy Nightwish. Gdybym miała wskazać piosenkę, kojarzącą się z okresem przedszkola, to bez wahania wskażę "Wishmaster" Nightwish'a, który rozbrzmiewał w naszym samochodzie za każdym razem, gdy jechaliśmy do babci. Dziwne? Trochę. Już wtedy ten utwór skradł moje serce, ale nikomu się do tego nie przyznałam, jedynie nuciłam go sobie pod nosem podczas zabawy. Wtedy nawet nie wiedziałam co to Nightwish. W pierwszych klasach podstawówki doszło do tego, że siedziałam z ojcem i słuchaliśmy piosenek Rammstein'a. 

Nie wiem kiedy dokładnie porzuciłam zainteresowanie ciężkimi riffami gitarowymi, a zaczęłam słuchać Lady Gagi, Cascady czy Basshuntera. Myślę, że to wpływ rówieśników tak na mnie zadziałał. Chciałam być na topie, jak wszyscy. Na szczęście w czwartej albo piątej klasie, tata włączył całej rodzinie ostatni koncert Nightwish z Tarją Turunen "End Of An Era". I wtedy już wiedziałam, że nie ma dla mnie ratunku. Głos wokalistki mnie oczarował, nie wiedziałam nawet jak się nazywa, a już chciałam śpiewać jak ona. Ich muzyka wydawała mi się wtedy taka idealna, ta harmonia dźwięków skradła moje serce. Po obejrzeniu paru utworów live, nie mogłam potem przez długi czas wyjść z zachwytu. W końcu nie wytrzymałam i zapytałam tatę co to za ludzie, a on z uśmiechem dał mi wszystkie płyty zespołu i życzył miłego słuchania. Każdego popołudnia wybierałam kilka piosenek, które po tytułach wydawały mi się fajne i katowałam je do samego wieczoru. Słuchałam ich śledząc jednocześnie tekst, dzięki czemu teraz wiele numerów potrafię zaśpiewać z pamięci. 26 sierpnia 2016 roku zobaczyłam zespół na żywo podczas Czad Festiwalu. Łzom szczęścia nie było końca.



Po jakimś roku, kiedy znałam już cały dorobek Nightwish'a, zaczęłam odczuwać, że ten jeden zespół to za mało. Chciałam więcej i więcej ciężkich brzmień. To był okres fascynacji kulturą EMO, dlatego nie dziwne, że natknęłam się wtedy na takie zespoły jak Asking Alexandria czy Black Veil Brides. Obydwie kapele bardzo polubiłam, maglowałam ich muzykę non stop, byłam na ich koncertach. Pamiętam moje nieudane próby odwzorowania makijażu Andy'ego Biersacka z BVB. To było straszne, a najgorszy chyba jest fakt, że nazywałam dokonania tych dwóch zespołów metalem. Wiem, wstyd, ale wtedy naprawdę nie interesowały mnie gatunki - liczyła się muzyka, żeby miała tę moc. 

W gimnazjum postanowiłam sprawdzić solową twórczość byłej wokalistki Nightwish - Tarji Turunen. Zrobiłam to, ponieważ bardzo brakowało mi jej głosu. Zaczęło się bardzo powoli, od "I Walk Alone" oraz "Die Alive". Na początku średnio mi się jej muzyka podobała, to nie było to co w zespole, ale postanowiłam dać jej szansę. Teraz jest ona moją wieloletnią idolką, poświęciłam jej trzy lata swojego życia, prowadząc stronę Tarja Turunen Polska. W pewnym momencie moje "dziecko" stało się największym, polski fanpage'em. Rozpiera mnie duma. Dzięki tej jednej kobiecie poznałam wiele wspaniałych osób, które są mi teraz niezwykle bliskie. Te osoby nauczyły mnie, że warto podtrzymywać marzenia i robić wszystko, by się one spełniły. Zaczęłam również słuchać muzyki klasycznej, która jest nieodłącznym elementem w kompozycjach Pani Turunen. 5 grudnia 2016 roku pierwszy raz widziałam ją na żywo. Uczucie nie do opisania. 



No, i tak sobie słuchałam Asking Alexandria, Black Veil Brides, Tarji i Nightwish, aż do technikum. Wtedy to postanowiłam wrócić do dyskografii Rammstein, która uświadomiła mi, że AA i BVB jest jednak lekką muzyczką. Mój kochany last.fm zasugerował mi zespół Vampires Everywhere! i postanowiłam ich sprawdzić. Oczywiście skończyło się to tak jak w poprzednich przypadkach. Pewnego dnia na Instagramie wokalisty VE natknęłam się na informację, że zaśpiewał on w piosence Motionless In White "AMERICA". Musiałam sprawdzić i... kaplica. Muzyka MIW towarzyszy mi do tej pory. Jest to chyba jedyny zespół metalcore'orowy, którego nadal słucham. Wszystkie inne poszły w odstawkę. W między czasie, zaczęłam również słuchać japońskiego zespołu the GazettE.



Od tamtej pory słuchałam Nightwish, Tarji, Motionless In White, Rammstein oraz paru innych zespołów, lecz kończyło się to jedynie na paru piosenkach. Prawie rok temu przyjaciółka chciała mi wysłać piosenkę zespołu Kamelot. Niestety, pomyliła linki i dostałam od niej utwór "Bloody Angel" zespołu AVATAR. Od tamtej pory mamy bzika na punkcie chłopaków. Prowadzimy we dwie stronę Avatar Poland, gdzie możemy dzielić się z innymi swoją miłością do muzyki Avatara. 



Dlaczego słucham takiej muzyki? Przez mojego tatę, jemu zawdzięczam mój gust. Metal to nie tylko nawalanie w gary i ostre gitarowe riffy. To również piękne, wzruszające ballady oraz teksty piosenek, wyciskające łzy z oczu. Nie raz poetyckie słowa napisane przez Tuomasa Holopainena do utworów Nightwish pomogły mi w trudnych momentach życia. A satanizm? W muzyce wyżej wymienionych zespołów go nie ma! Jestem jak najbardziej wierząca, a w lecie chodzę do kościoła w białej koszulce z napisem "Słucham metalu, ale w czarnym jest mi gorąco" i w glanach. Jeśli ktoś myśli, że religia nie idzie w parze z ciężką i mroczną muzyka, to jest w błędzie. A co z wyzywającym ubiorem? Zawsze byłam nieśmiałą, szarą myszką bez przyjaciół. Dopiero w gimnazjum zaczęłam nawiązywać bliższe znajomości. Teraz lubię ubrać się "inaczej", by najzwyczajniej w świecie się wyróżnić w tłumie. Szczerze, mam gdzieś co inni ludzie o mnie myślą. Liczy się to, że mam odwagę być sobą. Kiedy zaczęłam słuchać metalu byłam zafascynowana gorsetami, ćwiekami i glanami. Teraz wystarczy mi czarny t-shirt z alternatywnym nadrukiem (przykład: zamówiłam sobie bluzkę z wizerunkiem wytatuowanej Małej Syrenki) i makijaż. Ciemny? O nie! Skończyłam ze smarowaniem oczu na czarno, niczym węglem. Teraz stawiam na neutralne odcienie beżu, brązu i złota, wierzcie mi, za ich pomocą można naprawdę cudo stworzyć na oczach i też będzie to wyglądać niezwykle! Do tego moja ulubiona, trupio blada szminka i mogę wychodzić na miasto. Na koniec wstawiam swoje zdjęcie, by pokazać Wam jak wyglądam na co dzień. 

PAMIĘTAJCIE, ŻE METAL TO NIE TYLKO CZCZENIE SZATANA I NIEZROZUMIAŁE WRZASKI! ISTNIEJĄ NAPRAWDĘ WARTOŚCIOWE ZESPOŁY GRAJĄCE TEN GATUNEK!


2 komentarze: